Nie o tym ma byc ten blog, ale trudno mi nie napisac kilku(dziesieciu slow) na temat tego jak bylo, tym bardziej ze byl to naprawde dobry weekend.
Konwencja byla raczej kameralna, ale takie wlasnie imprezy lubie, znajome twarze, brak lansu a sam pobyt nie przypomina zakupow w hipermarkecie gdzie nadmiar towarow przytlacza, a chodzenie miedzy alejkami to jedyna forma aktywnosci.
Nie bede sie tu nadymala i pisala ze impreza byla genialna pod kazdym wzgledem, bo bylo kilka niedociagniec (gdyby nie "kurwy" w tekstach 52 Debiec, akustyka uniemozliwilaby nam zrozumiec wiekszosci tekstow;)), ale jak kazda impreze i te stworzyli ludzie, a tym nie mam nic do zarzucenia.
Miejscowka (klub Skala przy ul. Rybackiej) swietnie sie sprawdzila bo klub przestronny i mimo ze sama przestrzen wystawnicza byla stosunkowo niewielka, a w alejkach bywalo tloczno, to bylo sporo miejsca by po prostu usiasc i pogadac, a i bar mysle ze nie zawiodl odwiedzajacych (chociaz jak na kazdej konwencji, zawsze znajdzie sie ktos kto wolalby kielbase zamiast karkowki i porcelane zamiast styropianu). Nie sposob tez nie wspomniec o samym polozeniu, pobliska Wisla sklaniala do wycieczek i integracji nad brzegiem wody, a pobliskie spichrze (
kliknij by zobaczyc ) oprocz tego ze bardzo malownicze, byly swietnym miejscem na spacer.
Pub gdzie odbylo sie afterparty znajdowal sie prawie w sasiedztwie konwencji, co bylo sporym ulatwieniem dla tych ktorzy Grudziadza nie znaja, a ktorzy chcieli przedluzyc sobote o jeszcze kilka godzin.
Nie bede sie rozpisywala na temat programu, dosc wspomniec ze byl roznorodny i kazdy znalazl w nim cos dla siebie. Szczegolne zainteresowanie (i zero obojetnosci) wzbudzil jednak performance Infamisa. Przyznam szczerze, odwazny krok ze strony organizatorow, biorac pod uwage ze eros na takich imprezach jest jak najbardziej pozadany, ale juz tanatos niekoniecznie.
Infamis zafundowal nam ponad polgodzinne mielenie mozgu spod znaku projecji "Begotten" (rez. Elias Merhige), filmu uwazanego za numer 1 jesli chodzi o pokrecone, szokujace projekty kinematograficzne, wspomozonego przez polnagich kobiete i mezczyzne w spazmach ni to bolu, ni rozkoszy przerywanych zupelnym bezruchem a to wszystko okraszone mocnym, niepokojacym ambientem.
Te 30 minut zrobilo z mojej glowy glowe do wycierania (numer 2 na liscie dziwacznych filmow zreszta). Wielu osobom jednak pokaz ten nie przypadl do gustu, i był powodem burzliwych dyskusji.
Ogromny plus z mojej strony za innowacyjnosc i odwage w tej kwestii, bo ile mozna ogladac na scenie laski w rozowych tiulowych spodniczkach?
Oprocz Infamisa, na scenie mozna bylo zobaczyc pokaz sztuk walki (pozdrawiam chlopcow z Pretorium, ktorzy okazali sie wojowikami pod kazdym wzgledem;)), wystep 52 Debiec (nawet taka hophopowa ignorantka jak ja zna te kapele), The Old Cinema (przyjemne pierdolniecie;)) i Blues Beatdown (pozdrowienia dla Woznego i najladniejszego tylka w branzy;)). Niektorzy zapamietaja pewnie jeszcze Spidera ktory dal popis na trampolinie;)
Opis konkursow, jury i poziomu prac zostawiam specjalistom.
W niedziele po koncertach znow wyladowalismy w Underworld, ktorego wystroj i klimat to temat na osobny post a dzis wczesnie rano rzeczywistosc nie dala sie juz ignorowac i musialam wrocic do Lublina.
Wielkie podziekowania dla
Korala i Moni (i
Micha z Wojcieszkiem) za towarzystwo, kat do spania i rozmowy (mam nadzieje ze mnie nie wykleliscie po porannych poszukiwaniach komorki;)), Zwierzaka i Magdy, calego UltraTat2 z Damianem na czele, Komara i Grubsona (dobrze was bylo poznac chlopaki!), Mansona (wodka z sokiem rozanym to moj ulubiony drink, barman powinien dostac premie za to ze zapomnial o mleku;)), Spidera (ktory dopiero w sobote dowiedzial sie ze laczy nas wiecej niz myslal hehehe), Roniego (zastosuje sie do Twoich porad makijazowych moja droga;)) i a. ktora przyniosla mi prace ze mna w roli glownej, ktora sie niedlugo pochwale;))
i oczywiscie calej ekipy 3rdEye i wszystkich o ktorych zapomnialam:) zwlaszcza chlopca tatuazem od Agrypy i napisem "I'm because of snowboarding":)
Zdjecia ma Zwierzak i pokaze jak dostane:)
PS: I zapomnialam jeszcze o chlopakach ze Star Wars:) Naprawde, nie ma jak sapiacy nad uchem Lord Vader, czy melancholijny Anakin (juz po ciemnej stronie mocy) przechadzajacy sie miedzy boksami:) CUDO:)